Nie wiecie jak podróżować, dokąd i kiedy? To proste – podróżować jakkolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Każdy sposób, każdy temat i każda pora jest dobra.
Szukam w necie, znajduję mapy z naniesionymi granicami umownych regionów. Nakładam na siebie i już w głowie powstają pierwsze plany wyjazdowe… może pierwsze projekty.
Mieszkam niemal dokładnie na granicy ziemi pałuckiej i kujawskiej, w miejscu gdzie przenikają się wpływy kuchni wielkopolskiej i mojej rodzinnej – kujawskiej. Niemal idealnie – podróżowanie wokół domu z pewnością dostarczy mi wielu interesujących ciekawostek o charakterze geograficznym, historycznym i kulturowym oraz doznań smakowych, które dla mnie w podróżowaniu są na tyle istotne, że w pamięci pozostawiają trwałe skojarzenia z miejscami, w których bywam. Tak staram się je zapamiętywać – poprzez sparowany obraz i smak.
Zacznę od charakterystyki smaków. Warto wiedzieć co i gdzie powinno dać się znaleźć…skąd to się wzjęło. Mam w planie trzy regiony kulinarne nieco różniące się od siebie smakami dawnych kuchni.
Kuchnia kujawska, której podstawą są produkty zbożowe i warzywa (przede wszystkim ziemniaki i fasola) oraz owoce (śliwki i jabłka), a istotnym składnikiem drób (gęsi i kaczki) i ryby jest mi bardzo bliska. Moja babcia ze strony mamy, którą bardzo dobrze pamiętam, była w moich oczach mistrzynią smaku i rozmaitości. Wydawało mi się, że niemal z niczego potrafi wyczarować, albo raczej upichcić wszystko. To chyba ona spowodowała, że moje kubki smakowe są tak wyczulone, że potrzebują nieustannie subtelnych odmienności z pozoru tej samej potrawy. Podróżowanie daje doskonałe okazje ku temu, a z których bezlitośnie dla swojego organizmu korzystam.
Wracając do kuchni kujawskiej i do faworytów odróżniających ją od innych, na prowadzenie dla mnie wysuwa się zdecydowanie czernina z golcami (zupa z kaczej krwi, gorzej brzmi niż smakuje, zapewniam), z dominującą słodko-kwaśną nutą i wyczuwalnym aromatem ziół (majerankiem i cząbrem). Podawana często z tradycyjnymi kluskami ziemniaczanymi, na Kujawach wytwarzanymi z tartych, surowych ziemniaków z mąką żytnią. Babcia podawała ją z kluskami lanymi, podobnymi do tych z zacierki (zupy mlecznej z lanymi na nią kluskami mączno-jajecznymi) oraz dużą ilością podrobów, na których zapewne gotowany był wywar. Nie mogę się oprzeć – zamawiam, kiedy ją tylko znajduję na poczytnym miejscu w karcie dań, choć dobrze wiem, że nie każda obudzi w moje wspomnienia smakowe z dzieciństwa.
Jest takie miejsce, gdzie w ciemno mogę jechać, a czernina smakuje dokładnie tak, jak u babci i może też dlatego lubię kucharza (troszkę żartuję, nie obraź się kolego!). Krzysztof, bo jego tutaj wspominam, to stary kumpel, z którym sporo fajnego czasu spędziliśmy oddając się innej naszej pasji… Facet lubi zwierzęta i gotowanie, jedno i drugie doskonale z nim komponuje. Pozdrawiam gorąco Krzysztofie i szkoda, że nam się trochę czas wspólny skurczył!
Podobnie, jak z czerniną jest z kujawskim białym barszczem, z dodatkiem soku z kiszonej kapusty, czy żurkiem kujawskim na bazie wywaru z białej kiełbasy i gotowanej szynki. Irytuję się czasami, gdy zamawiam żurek, a dostaję biały barszcz, lub odwrotnie, co czasami się zdarza nie wiedzieć dlaczego.
Poza pysznymi zupami kuchnia kujawska to dania rybne, a w śród nich ryba po toruńsku z ciemnym piwem, przyprawami korzennymi i oczywiście – toruńskim piernikiem.
Tej z domu rodzinnego nie pamiętam, ale w moich wyprawach udaje się taką znaleźć i poznać jej wyjątkowy smak.
Kujawskie złoża rybne to przede wszystkim szczupak, ale w kuchni znajduję śledzia w postaci smażonej (tzw. śledzie po kujawsku nadziewane cebulką z jajkiem i bułką tartą), czy na zimno (śledź z jabłkami i cebulą w śmietanie, którego osobiście uwielbiam na przystawkę).
W kuchni kujawskiej na stole z grupy warzyw zdecydowanie dominują ziemniaki. Dania z kartofli, zarówno te z dodatkiem różnego rodzaju mięsa jak i te łączone z innymi warzywami są wspomnieniem prawdziwie kujawskiego, domowego posiłku.
Kuchnia Pomorza i Kaszub to amalgamat dwóch nadmorskich regionów obficie czerpiąca z bogactw natury, zwłaszcza z wód morskich i słodkich zapełniając stoły potrawami, których nie znajduje nigdzie indziej w Polsce.
Wiekami lud Kaszub i Pomorza opracował i udoskonalił dziesiątki sposobów na przygotowanie ryb – gotowanie, smażenie, wędzenie, marynowanie. Stąd pochodzą przepisy na wszelkie zupy rybne, stąd też pochodzą szlachetne królewskie wędzone węgorze, stanowiące punkt charakterystyczny i dumę tutejszej kuchni.
Poza rybą swoje miejsce w regionie zajmuje drób, zwłaszcza gęsina. Gęś jest również tutaj podstawą przepisu na kaszubską czerninę, którą koniecznie trzeba spróbować i porównać w nutą smaku czerniny z kujaw. Również brukwianka jest zupą z brukwi żółtej gotowanej na wędzonej gęsinie.
Gęś podawana – podobnie jak na kujawach kaczka – z ziemniakami, stanowi jadło typowo wiejskie, a więc proste, bardzo sycące, dające wiele energii. łatwo znaleźć takie zestawienie w wielu karczemnych menu.
Okrasa, którą pamiętam z menu babci, okazuje się być również wyrobem z tego regionu. To rodzaj pasty do chleba, zrobionej z mielonego mięsa gęsiego wraz z tłuszczem, doprawiane wyrazistymi ziołami. Kroma świeżego, wiejskiego chleba posmarowana doprawioną okrasą, ogórek kiszony i wielki kubek świeżego mleka… Pewnie dietetycy i znawcy zdrowego żywienia oprotestują natychmiast to zestawienie, ale mam przeświadczenie, graniczące z pewnością, że nie wszystko, co rozkoszą dla naszych zmysłów jest zdrowe, a dla wielu filozofia „jem po to być żyć, nie żyję po to by jeść” jest całkowitym zaprzeczeniem koncepcji wypraw kulinarnych, z którą nie zachęcam polemizować.
Szukam dalej w przepisach regionalnych i znajduję ruchanki – placki z ciasta chlebowego lub drożdżowego, podawane na ciepło. Tradycja wypieku ruchanek z ciasta chlebowego sięga odległych czasów przedwojennych. Gdy zabrakło w domu chleba, gospodyni odrywała kawałek ciasta chlebowego i smażyła je na patelni, a potem podawała z cukrem i kawą zbożową. Ruchanki można też zrobić z ciasta drożdżowego i usmażyć je w tłuszczu na patelni.
Częstym dodatkiem do dań są owoce suszone – brzad. Robi się z nich kompoty, dodaje do mięs, a także przygotowuję zupę brzadową.
Również takie specjały, jak prażone jabłka z boczkiem i gotowane gruszki z makaronem należą do specjalności regionu.
Bazą tradycyjnej Kuchni Mazowsza i Kurpiów są przede wszystkim dary i owoce lasu, a więc grzyby, jagody, borówki, miód, a z mięs dziczyzna i drób. Mnogość warzyw i różnego rodzaju kasz były zawsze domeną kuchni Kurpiów, więc w połączeniu z produktami myślistwa i bartnictwa kuchni salonowej Mazowsza mamy całkiem interesujące kompozycje kulinarne.
Nie mam na myśli bynajmniej obecnej kuchni Mazowsza, bo ta może kojarzyć się z pizzą, albo kebabem symbolizującymi dominację kuchni napływowych i niekoniecznie polskich. Mówiąc o kuchni regionalnej mam na myśli przede wszystkim tradycje i potrawy wywodzące się z historycznych i geograficznych uwarunkowań, mam na myśli kuchnię prawdziwą…kuchnię naszych babć i taką też szukam na Mazowszu, choć bez połączenia z kurpiowską jest dla mnie zbyt mieszczańska.
Kuchnia kurpiowska jest prosta i naturalna. Cechuje się bardzo wyraźnymi i ostrymi smakami. Prym wiedzie ziemniak, kasza i mięso. Wszystko polane jest zwykle dużą ilością tłuszczu z cebulką lub skwarkami. Potrawy są zatem dość ciężkostrawne. Kaszę gryczaną podaje się tu z mlekiem, ziemniakami i burakami. Zupy zakwaszane są sokiem z kapusty kiszonej, a dla zaostrzenia smaku potraw, zwłaszcza mięs, dodaje się chrzan i ćwikłę. Kapusta jest bardzo ważnym składnikiem kuchni Kurpiów i Mazowsza. Je się ją w każdej postaci: kiszoną, w zupach i polewkach, na gęsto z sadłem, z grzybami, ze śmietaną, z olejem, cebulą, a także, bardzo często, z kaszą jaglaną.
Mięso (szczególnie dziczyzna i drób), często gości na kurpiowskich stołach. Kaczka z jabłkami czy pieczone i gotowane w kotle kaszanki, a także marynowane w solance i suszone wędliny to prawdziwe rarytasy tej regionalnej kuchni.
Kuchnia wielkopolska jest niewątpliwie najbardziej mieszczańską, wykształciła się przecież w jednym z największych regionów w Polsce, mającym istotne znaczenie administracyjne i polityczne, regionie zawsze bardzo uporządkowanym i dostatnim. Gospodarka regionu zawsze na wysokim poziomie, ziemie nie niszczone przez najazdy, zasobne w wiele naturalnych składników pozwoliły wykształcić kuchnię bogatą w duże ilości wieprzowiny, wołowiny, a także warzyw. Potrawy nie mają jednak, poza wymyślną nazwą, szczególnego charakteru jak dla mnie, odróżniającego je od innych regionów. Zabór pruski to wpływy kuchni niemieckiej, a z nią różnorodne dania z ziemniaków, lokalnie nazywanych pyrami i wydaje się, że dopiero te wpływy zbudowały charakterystyczną kuchnie utożsamianą właśnie z pyrami, przynajmniej ja tak ją odbieram.
Z takimi podstawami i zasięgniętą wiedzą ruszam w poszukiwaniu materialnych śladów tradycyjnych kuchni regionalnych, będących nieodłączną częścią kultur etnicznych regionów, przemierzając moim błyszczącym cruiserem krajobrazowe drogi centralnej Polski…
To naprawdę fascynujące, jak podróżowanie wokół domu może otworzyć przed nami nowe smaki i kultury! Opisując kuchnię kujawską, pokazujesz nie tylko bogactwo regionalnych potraw, ale także głębokie połączenie z osobistymi wspomnieniami i tradycjami rodzinnymi.
Miło czytać, że się podoba 🙂