Niedawno w naszej grupie na Facebook’u: „Turystyka Motocyklowa bez Granic z MOTOpodrozni.pl” (https://www.facebook.com/groups/2055086144777614/) zostałam niejako wywołana do tablicy 🙂 Poproszono mnie o stworzenie „listy” albańskich smaków.
Złożyłam obietnicę i słowa dotrzymuję.
Przekopałam się przez fora, popytałam w grupach miłośników tego kraju, skonfrontowałam ze sobą subiektywne opinie i… oto jest.
Przed Wami- krótka rzecz o tym, co zjeść w Albani 🙂
Inspiracje
Kilkukrotnie miałam okazję gościć w Grecji i w Turcji, Włochy również nie są mi obce… I gdy tak czytałam kolejne wpisy o albańskich przysmakach, pomyślałam sobie: „Zaraz, zaraz- ja to wszystko skądś znam…” I rzeczywiście- kuchnia albańska to w głównej mierze połączenie kuchni tureckiej, greckiej i włoskiej 🙂 A one same przecież- przenikają się (jak to chyba zwykle bywa w przypadku krajów basenu morza Śródziemnego.
Inspiracje te same, niemniej jednak w każdym kraju ta sama potrawa smakować może inaczej. To kwestia produktów, z których powstaje i serca włożonego w jej przygotowanie. A w Albanii możemy mieć pewność, że oba te czynniki stoją na najwyższym poziomie!
Produkty
Wszystko, co trafia na albańskie stoły pochodzi z jej ziemi. Naturalne, hodowane w ogródkach czy na małych plantacjach. Nie ma tu mowy o dużym przemyśle- na całe szczęście!
Pomidory pachną i smakują słońcem. Cukinie i bakłażany prężą swe dorodne „ciała”, a dojrzałe granaty dumnie spoglądają na nas swym oczkiem 🙂
Podstawowa zasada podczas zakupów na lokalnych bazarkach- im coś gorzej wygląda, tym lepiej smakuje! Natura nie przestrzega norm unijnych 😉
Trzeba również przyznać, że Albania to kraina owoców- oprócz znanych nam cytrusów, arbuzów, melonów, nektarynek, czereśni czy jabłek są również owoce, których w Polsce albo nie ma albo są mało znane. Dereń jadalny, mucmolla, jujuba, kaki- wszystko przebogate w witaminy!
Mięso, ryby i owoce morza? Zawsze świeże, tutejsze. Żadnej chemii, ulepszaczy smaku czy przyspieszaczy wzrostu.
W Albanii jemy pysznie i przede wszystkim zdrowo!
Smaki Albanii
Wycieczkę po albańskich smakach pozwolę sobie zacząć od klasycznych potraw. Wśród tych, które najczęściej wymieniane były, jako najlepsze i konieczne do spróbowania, znalazły się:
- Byrek – ulubione śniadanie Albańczyków, bardzo pożywne i sycące. To ciasto francuskie nadziewane mięsem mielonym, białym słonym serem lub szpinakiem. Dostępne są również „wariacje” tego dania z różnymi warzywami (pomidory,cebula itp.).
- Dhalle – zimny jogurt pitny rozcieńczony wodą i doprawiony solą… Nie brzmi zachęcająco, ale- uwaga- podobno idealnie sprawdza się w niwelowaniu skutków suto zakrapianych wieczorów!
- Petulle – kolejne danie śniadaniowe, podobne do naszych racuchów. Drożdżowe ciasto na maślance, które smaży się w gorącym oleju i podaje na słodko z dżemem, jogurtem lub miodem oraz na słono np. z serami. Przyznam się, że ich turecka odmiana stanowiła podstawę mego wakacyjnego żywienia- mniam! 😉
- Arapash – kaszka kukurydziana z podrobami; podawana na zimno
- Qofte – kotleciki z mielonej baraniny; qofte peshu – z ryby.
- Fergese – serek biały z pomidorami, papryką i oliwą; zapieka się w nim warzywa i mięso.
- Tave – to rodzaj zapiekanych potraw. Albańczycy uwielbiają grillować i zapiekać 🙂 Najbardziej znane to: tave dheu – wątróbka zapiekana w białym, twarogowym serze z dodatkiem mąki oraz tave kosi – jagnięcina zapiekana w jogurcie.
- Jeprak – małe „gołąbki”, tyle że zawijane w liściach winogron. Znane wielbicielom Grecji.
Ryby i owoce morza
Owoce morza w Albanii to przede wszystkim pewność ich świeżości – ledwo złowione, już lądują na naszych talerzach 🙂 Dodatkowym atutem są ich wciąż niskie ceny, zbliżone do polskich ale za to wielkość porcji i jakość dań- bez porównania!
Albania to zagłębie małż (midhje) i to właśnie one są najczęściej polecanymi do skosztowania. Podaje się je tu w skorupkach w sosie własnym z dodatkiem pomidorów i oliwy. Jemy je rękoma a chleb (nieodłączny dodatek tej kuchni) maczamy w sosie. Podobno pyszne 🙂
Kolejną potrawą, którą koniecznie trzeba spróbować, jest zupa rybna. Ale nie taka jak w Polsce- gotowana z różnych nieciekawych elementów rybki. Albańska zupa rybna to bulion z kawałkami grillowanej ryby i z kawałkami świeżych pomidorów. Myślę, że nawet ja- zagorzała przeciwniczka owoców morza i zup rybnych- skusiłabym się na taką propozycję 😉
I jeszcze coś na koniec- salate oktapod crudo – cieniutkie plasterki surowej marynowanej ośmiornicy.
Ze standardowych, grillowanych ryb polecane są: koce (dorada) i laurak (okoń morski).
Doznania ekstremalne
Czy albańska kuchnia ma do zaoferowania coś dla miłośników kulinarnych eksperymentów?
Ma. Zdecydowanie.
W Albanii króluje grillowana jagnięcina i baranina, nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że w dużej części grill barów- na rożnie, na widoku kręcą się te zwierzątka…w całości. Jak prosiaki na polskich weselach…
Ale to jeszcze nie TO ekstremum.
Dawniej w albańskich wioskach, przybywający goście otrzymywali przywilej zjedzenia baraniego łba, uznawanego za rarytas. Tradycja ta przeniosła się do gastronomii i tak oto możemy zamówić całą jagnięcą głowę. Z oczami, które podobno rozpływają się w ustach… i z mózgiem podawanym z grillowanym chlebem.
Oczywiście do skosztowania są też i inne części ciała jagnięcia, np. jądra.
Przy tym, co wyżej zostało opisane- kolejny przysmak- kukurec czyli płucka zawinięte w jelita, to pestka 🙂
Na osłodę
Aby szybko zapomnieć o ostatnich opisanych daniach, przechodzimy do tego, co niedźwiadki lubią najbardziej- do deserów. Muszę przyznać, że choć głównym składnikiem mojej diety są właśnie słodycze, to te z krajów bałkańskich nie należą do moich ulubionych… za dużo tu chyba mleka. Ale wiem, że mają one ogromne rzesze fanów 🙂
Desery albańskie spotkamy również w Turcji i w Grecji i w Bułgarii i… można by tak wymieniać i wymieniać. A oto te, które polecane są szczególnie:
- Ashure – rodzaj kaszy długo gotowanej z rodzynkami, orzechami, suszonymi owocami i cynamonem.
- Trilece – pochodzi co prawda z Ameryki Południowej, ale wrósł w tutejszą kuchnię; ciasto to, to połączenie różnych rodzajów mleka (normalne, skondensowane, śmietanka), którymi nasącza się biszkopt i polewa go karmelem.
- Sulltjash – ryż na mleku z cynamonem i orzechami.
- Revani – rodzaj babki, namoczonej w wodzie z cukrem.
- Hasude me arra – coś jakby podawana na ciepło galaretka o smaku karmelowym z orzechami.
Nie można tu oczywiście zapomnieć o baklavie, anielskim włosiu- kadaif, czy różnego rodzaju kombinacjach kefiru z bakaliami i miodami.
Jedno co zaskakuje, to kabuni – deser z mięsem czyli coś co wydaje się nieprawdopodobne. Najpierw ryż smażymy na maśle, dodajemy cukier, rodzynki oraz… baraninę! Warto spróbować.
Kulturowy paradoks
W latach 90′ do pobliskich Włoch emigrowało tysiące Albańczyków, uciekających przed komunistycznym reżimem i toczącymi się konfliktami. Gdy sytuacja trochę się uspokoiła, zaczęli powracać na swoje ziemie, przynosząc ze sobą włoskie „naleciałości”. Ale, od kilku lat role się odwracają- teraz to Włosi emigrują do Albanii w poszukiwaniu pracy, skuszeni znacznie niższymi kosztami utrzymania. Nie da się więc ukryć, że włoska kultura ma obecnie znaczny wpływ na kształtowanie tej albańskiej. Najbardziej widoczne jest to właśnie w kuchni.
W menu restauracyjnych znajdziecie, więc mnóstwo rodzajów makaronów i pizzy, a także typowo śródziemnomorskich sałatek. Śmiało można zamawiać- będzie pyszne, świeże i prawdziwie włoskie 🙂
I jeszcze kilka pysznych akcentów
Albańskie sery – każdy region ma swój smak. Z mleka krowiego (lope), koziego, owczego (dele). Białe, słone: djathi i bardhë, podobne do fety, które idealnie komponują się z tutejszymi warzywami. A także żółte typu kackavall- fantastyczne jako dodatek do wina.
Gliko – albański dżem; rejon Permetu to królestwo tych słodkości. Przyrządzany chyba z każdego rodzaju owoców i warzyw. Najpierw moczy się je w wodzie z cytryną, następnie gotuje w wodzie z cukrem w specjalnym miedzianym garze nad otwartym ogniem. Na końcu owoce z syropem zamyka się w słoikach. Najbardziej czasochłonne i znane jest gliko z zielonymi włoskimi orzechami!
Miód – wiele jest tu odmian tego złotego nektaru, a każdy pyszny, ekologiczny (z przydomowych pasiek) i zdrowy! Polecane to: mandarynkowy, pomarańczowy i z granatu. Uwaga- są to miody o bardzo mocnych aromatach, dlatego nie każdemu mogą przypaść do gustu; niemniej jednak- spróbować warto. Słoiczek lokalnego miodku będzie także doskonałym podarunkiem przywiezionym z podróży dla bliskich 🙂
No to co? Nie pozostaje mi tutaj już nic więcej, niż życzyć Wam smacznego! 🙂
Ekipa MOTOpodróżnych właśnie zbliża się ku Albanii, dlatego liczę, że po skosztowaniu wyżej wymienionych specjałów, podzieli się z nami w komentarzach swoimi wrażeniami 🙂
Z polecanych przez internautów restauracji/knajpek, najczęściej padały te:
– Haxhi w Sarande
– All Day Grill również w Sarande
– oraz „czarodziejska restauracja”, zawsze wypełniona po brzegi (rezerwacji dokonuje się telefonicznie)- MRIZI I ZANAVE, czyli Przystań wróżek 🙂 Restauracja ta mieści się 70 km od Tirany, we wsi Frishtë. Sądząc po zdjęciach i filmikach zamieszczonych w internecie, faktycznie na talerzach dzieje się tam magia 🙂