„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”

Wspaniałe, a tak mało znane…

Na trasie naszej albańskiej wyprawy znalazły się dwa przepiękne i urzekające jeziora.
Jeziora, które swoją urodą i malowniczym położeniem śmiało mogą konkurować z takimi „sławami” jak Garda czy Como… a jednak dopiero od niedawna ich popularność rośnie. Jak to się stało?
Prawdopodobnie wpływ na to ma po prostu ich „narodowość” 🙂 Albania i Macedonia, to kraje do niedawna pomijane we wszelkich zestawieniach turystycznych. Niezaprzeczalnie jest tego stanu rzeczy pewien plus- możemy dzięki temu odkrywać ten jeszcze niezadeptany i nieprzesycony turystyczną infrastrukturą, miejscami wciąż dziki świat 🙂

W dzisiejszej krótkiej „podróży” postaram się Wam pokazać, że warto czasem zajrzeć do tych „mniej trendy” miejsc 🙂
Jak tam jest pięknie!!!

Jezioro Ochrydzkie – Macedonia/Albania

To najstarsze jezioro w Europie i najgłębsze (289 m) na całych Bałkanach. Pochodzi z okresu trzeciorzędu, a jego powierzchnia liczy 358 m². Trzy czwarte linii brzegowej znajduje się po stronie macedońskiej, po której również znacznie lepiej rozwinęła się infrastruktura turystyczna.

Lustro wody leży na ponad 700 metrach n.p.m., a otaczają je góry, które miejscami przekraczają wysokość 2000 m. Jezioro to jest wyjątkowo cenne- dzięki obfitemu dopływowi wody i odpowiedniej cyrkulacji nigdy nie zarosło, a w jego niezwykle czystej toni przetrwało ponad 200 endemicznych gatunków roślin i zwierząt, np. pstrąg ochrydzki (ciekawostka- w Macedonii gatunek chroniony, w Albanii niestety nie- dlatego w restauracjach można natknąć się na niego w menu, ale dla środowiska byłoby lepiej, gdybyśmy odmówili sobie jego skosztowania!).

Ze względów logistycznych i okrojony czas na naszą podróż, Jezioro Ochrydzkie objedziemy tylko z jego zachodniej strony. Przejedziemy przez najbardziej znany „kurort”po jego albańskiej stronie- Pogradec. Widoki po drodze zachwycą niejednego miłośnika natury. Do samej Ochrydy zajrzymy podczas innej naszej motowyprawy- na Wyspy Jońskie .

Albania leży nad morzem, dlatego to ono stanowi główny cel wakacyjnych wyjazdów; jezioro to raczej propozycja na weekendowy wypad okolicznych mieszkańców. Dlatego też infrastruktura Pogradec nie powala… za to ceny są mocno wygórowane. Zdecydowanym atutem tego kurortu jest duża i piaszczysta plaża- odmiennie niż po stronie macedońskiej.
Jednak w ogólnym rozrachunku wygrywa Macedonia. Dlaczego?
Postaram się Wam to wyjaśnić 🙂 i zachęcić do ujęcia w kolejnych podróżniczych planach właśnie tego miejsca. Do eksploracji- na trochę dłużej 🙂

Ochryda – perła Macedonii

Głównym ośrodkiem po macedońskiej stronie jeziora jest Ochryda- miasto, którego początki sięgają czasów starożytnych. Typowo pocztówkowe miasto z wieloma zabytkami to największa atrakcja kraju.

Nad 40 tysięcznym miastem góruje twierdza Cara Samuela. Jej najstarsze fortyfikacje datuje się na czasy panowania Filipa II, twórcy antycznego macedońskiego imperium. Większość zabudowań to jednak średniowieczne mury- długie na 3 km i wysokie na 16 metrów.

Twierdza na przełomie x i XI wieku pełniła bardzo ważną rolę- car Samuel ustanowił wówczas Ochrydę stolicą państwa bułgarskiego, obejmującego niemal całe wschodnie Bałkany. Dlatego też twierdzę nazwano właśnie na jego cześć.

Dziś fortyfikacja zachwyca odcinając się od soczyście zielonych wzgórz, a turkusowe wody jeziora stanowią dla niej idealne tło. Z jej murów roztacza się najpiękniejsza panorama na jezioro i całą okolicę. Wstęp na twierdzę jest płatny- ale warto! 🙂

Rozwój i znaczenie miasta

Ustanowienie Ochrydy stolicą miało niesamowicie istotny wpływ na jej rozwój. Stała się ona wówczas również bardzo ważnym ośrodkiem słowiańskiego chrześcijaństwa. Podobno swojego czasu stało w niej 365 kościołów (cerkwi, cerkiewek, kapliczek)!
Dziś nadal znajdziemy ich dużą liczbę. Również ślady po panowaniu Turków są tu obecne- patrząc na miasto z gry, bez trudu dostrzeżemy strzeliste minarety.

Wracając jednak do chrześcijaństwa- rezydujący nad J. Ochrydzkim duchowni, krzewiący wiarę w j. Greckim uznali, że łatwiej będzie im dotrzeć do Macedończyków w ich własnym języku- języku Słowian.
Powstała około IX wieku głagolica została, więc ulepszona przez jednego z uczniów Cyryla i Metodego- Konstantego Ochrydzkiego i nazwana cyrylicą. To właśnie on założył w Ochrydzie klasztor Św. Pantelejmona, który stał się naukowym sercem regionu, dzięki czemu cyrylica rozprzestrzeniła się wśród wschodnich Słowian i do dziś jest oficjalnym alfabetem kilkunastu krajów.

Klemens jest dla Ochrydy postacią szczególną, jego wspomnienie przypadające na 8 grudnia jest tu świętem. Schodząc z twierdzy Cara Samuela, trafimy na Cerkiew poświęconą właśnie Klemensowi- jest to budynek niezwykłej architektury!

Ochrydzkie cerkwie

Cerkwi, jak wspominałam wyżej, znajdziemy w Ochrydzie wiele. Ne wszystkie są jednak tak stare, na jakie wyglądają 🙂 Zachwycają jednak często swą architekturą i położeniem- niemal wszystkie umiejscowione są na tle błękitnych wód jeziora, dzięki czemu tworzą się idealne kompozycje dla fotografów 🙂

Zamiłowanie, czy też szacunek Macedończyków do cerkwi możemy dostrzec także na jednym z ich banknotów, na którym widnieje grafika Cerkwi Św. Zofii – budowli datowanej na XI w.

Wizytówką całej Macedonii- jej symbolem, który niejednokrotnie w przewodnikach obrazuje całe Bałkany, jest Cerkiew Św. Jana Teologa w Kaneo. Chociaż wcale nie jest ona ani najstarszym (datowana na XIV w.) ani najcenniejszym zabytkiem Ochrydy, jej niesamowite umiejscowienie zapewniło jej miejsce na podium w kategorii najbardziej rozpoznawalnych obiektów 🙂
Każdy turysta chce, ba- musi! 😉 tu być i zrobić jej zdjęcie 🙂

Wzniesiona na planie wieloboku świątynia łączy cechy architektury bizantyjskiej i ormiańskiej. Wybudowana nad samym brzegiem jeziora, na urwistym skalnym klifie- zachwyca. Jej wyraz zmienia się wraz z położeniem słońca- na najlepsze kadry trzeba „polować” tuż po wschodzie lub krótko przed jego zachodem.

Cerkiew pięknie prezentuje się również z wody- aby móc to zobaczyć, wystarczy wybrać się w jeden z rejsów po jeziorze, oferowanych przez tutejsze biura turystyczne.
Rejs jak najbardziej polecamy- opłynięcie miasta i jego okolicy gwarantuje spektakularne widoki!

Skrywane sekrety

Jako że osady ludzkie istniały w okolicy Jeziora Ochrydzkiego już 1200 lat p.n.e., to możemy natknąć się tu i ówdzie na pozostałości po dawnych cywilizacjach.
Znajdziemy tu m.in. ruiny greckiej i rzymskiej osady, czy starożytny teatr grecki.

Jest jednak pewne wyjątkowe miejsce. Leżąca pomiędzy Ochrydą a Trpejcą – Wsypa Kości.
To umiejscowiona na wodzie rekonstrukcja osady z epoki brązu!
Wioskę odkryli pod koniec ubiegłego wieku nurkowie, którzy na dnie jeziora odnaleźli drewniane pale i liczne ludzkie kości, a także narzędzia wytworzone z koci zwierzęcych.
Jest to jedna z najciekawszych form muzeum w Europie. Niezwykła.

Innym sekretem skrywanym przez Ochrydę są perły… Wszędzie ich pełno!
Napisy na straganach głoszą, iż są to perły ochrydzkie… ale jak to? Perły bez morza?

Ich nazwa przyjęła się mniej więcej w 1935 roku- wówczas to, każdy dobrze sytuowany, kto chciał zakupić perły, jechał po nie do miejsca ich wytwarzania, czyli do Ochrydu właśnie.
Perły produkowane są z masy perłowej, którą kilkukrotnie maluje się specjalną emulsją wytwarzaną z łusek ryb żyjących w tutejszym jeziorze- płaszic. To tak w skrócie oczywiście 🙂
Prawdziwe ochrydzkie perły wytwarzane są jedynie przez dwie (choć miejscowi twierdzą, że przez cztery) rodziny jubilerski, znające i pilnie strzegące sekretnej metody ich powstawania.
Należy uważać gdzie dokonuje się ich zakupu- niestety na straganach pełno jest podróbek. Najbezpieczniej po perły udać się do dobrych sklepów jubilerskich.

O Jeziorze Ochrydzkim i jego okolicach można by jeszcze bardzo wiele napisać. Przepiękne dzikie tereny górskie z licznymi potokami, to temat na osobny artykuł 🙂

To naprawdę wyjątkowe miejsce, zdecydowanie warto poświęcić mu dłuższą chwilę. A może nawet i cały wyjazd…? Jeśli szukacie pięknych krajobrazów, ducha przeszłości i ogólnego spokoju i relaksu- to miejsce jest idealne.

Jezioro Koman – Albania

Drugim jeziorem, będącym po części dziełem rąk ludzkich, a jednak niemniej zachwycającym, jest albańskie Jezioro Koman. Tym razem nie będziemy oglądać go jedynie z drogi, ale ruszymy we wspaniały krajobrazowy rejs po jego wodach.

Koman to tak naprawdę sztuczny akwen wodny, powstały na potrzeby elektrowni wodnej. To jeden z trzech zbiorników na rzece Drin, gdzie w latach 70 XX wieku rozpoczął funkcjonowanie system hydroelektrowni, dostarczający obecnie 90% energii elektrycznej dla całego kraju!

Choć jezioro to, to sztuczny zbiornik, swym wyglądem w żaden sposób nie daje tego po sobie poznać!
Zalew wciska się pomiędzy strzeliste ściany Gór Przeklętych. Dookoła oszałamiająca zieleń- intensywna i uspakajająca. Ogromne drzewa wpadają wprost do wody o wszelkich odcieniach turkusu i szmaragdu. Widoki koją zmysły.
I gdyby nie temperatura (latem upalnie), to można by pomyśleć, że to norweskie fiordy…

Nie ma tu hoteli, nie ma regularnej zabudowy. Gdyby nie pojawiające się gdzieniegdzie maleńkie domostwa, z gospodarzami doglądającymi swojego obejścia- mogłoby się odnieść wrażenie, że „ludzka stopa” nigdy tu nie stanęła. Że tylko my otrzymaliśmy przywilej „zachłyśnięcia” się pięknem otaczającej natury…

Jak rzeka

72 km długości wystarczy, by na mapie jezioro pomylić z rzeką. Tym bardziej zważywszy na jego kształt- to wijąca się wśród białych skał wstęga wody.
Zbiornik o powierzchni 82 km² z każdym przepłyniętym metrem odkrywa coraz więcej zachwycających widoków. Wiosną w górach dostrzec możemy gęsto usadowione wodospady; latem ze względu na temperatury ich liczba maleje.
Rejon jeziora to również siedlisko wielu gatunków roślin, ptaków i zwierząt, m.in. szakali, lisów czerwonych, borsuków, czapli czy orłów.

Za każdym „zakrętem” Jeziora Koman, za każdą doliną czy wyrwą skalną, czai się coś, co u niejednego miłośnika natury wywoła westchnienie… I tylko szkoda, że nie można podróżować w samotności… rozkoszując się ciszą, śpiewem ptaków i szmerem wody…
W tym miejscu zmysł wzroku nasycimy do granic. A po powrocie wspomnienia, niczym slajdy, przesuwać się będą w naszej głowie, budząc pragnienie powrotu do tej bajecznej krainy- jednego z nielicznych przykładów, gdzie praca rąk ludzkich łącząc się z siłami natury, stworzyły tak niesamowite piękno…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Strona używa plików cookies w celu łatwiejszego funkcjonowania. Przebywając na stronie wyrażasz zgodę na ich używanie.