23.08.2017 Transalpina… Dzień 6…
Morariu
Nie zrywamy się wcześnie. Dzisiaj Tomek jedzie odebrać dokumenty (5 dni jazdy przez Europę bez dokumentów motocykla, to dopiero wyczyn 😀 ), zaczekamy do jego powrotu na kwaterze, spędzając jakoś czas. Jak znam życie operacja ta zajmie Tomkowi min 2-3 godziny, czyli jego powrót (i nasz dalszy wyjazd) najwcześniej godzina 11:00, ale zobaczymy…
Przy i po śniadaniu, nie wiedzieć w sumie dlaczego, zabieram się za kolejną próbę parowania naszych intercomów. Ja, Tomasz i Izka bez problemów jesteśmy w ciągłym kontakcie za sprawą SENA 20S. ale z Marcinem i Kingą (ich F5 mc) ni jak nie możemy się skomunikować…
Zaczęliśmy wczoraj późnym wieczorem, rozochoceni piwem… były nawet jakieś rezultaty przez chwilę, ale umknęły…
Dzisiaj, jak na uparciucha przystało, zabrałem się od rana z instrukcją obsługi, zmuszając wszystkich do siedzenia w kaskach na głowie. Znów chwilowe sukcesy i porażki… coś na podobieństwo „pojawia się i znika”.
Kapituluję – widocznie Angole nie tylko preferują jazdę dziwną stroną jezdni, z premedytacją utrudniając prawdziwym Europejczykom komunikację szosową, ale najwidoczniej robią również podobną dywersję w komunikacji bezprzewodowej.
„Breexit” w tych okolicznościach wydaje się być skutkiem, a nie przyczyną totalnego oderwania od Europy, oderwania od świata w ogóle… jak ci ludzie (w tym tacy porządni jak Marcin i Kinga) mogą emigrować w tak dziwne miejsca?…
Tomek wrócił, my już spakowani, ruszamy w drogę…
Transalpina
Prowadzącą z Sebeș na południe do Novaci droga krajowa DN67C, potocznie nazywana Transalpiną jest najwyżej położoną drogą w Rumunii (osiągając swój najwyższy punkt na przełęczy Urdele na wysokości 2145 m n.p.m)… przecina z północy na południe Góry Parâng – drugie co do wysokości pasmo górskie rumuńskich Karpat. Obok trasy Transfogaraskiej jest najbardziej znaną w Rumunii.
Transalpina w dalekiej, zamierzchłej przeszłości była ścieżką wykorzystywaną przez pasterzy, nazywaną Poteca Dracului (Diabelska Ścieżka). Prowizoryczna droga powstała w latach 1880 – 1900, a głównym powodem jej powstania była konieczność pozyskiwania drzewa z pobliskich lasów. Wydłużeniu do Novaci uległa po I wojnie światowej, głównie z powodów strategicznych. Obecnie posiada rangę drogi krajowej, choć do niedawna – z powodu odcinków, na których minięcie się dwóch pojazdów było problematyczne – nie spełniała rumuńskich kryteriów takie definiujących.
Do roku 2008 Transalpina z racji bardzo złej nawierzchni była wyzwaniem dla podróżujących, a zarazem mekką sympatyków pojazdów 4×4. Wiosną 2009 roku dzięki funduszom unijnym, ruszyła wielka przebudowa trasy, która obecnie na całej długości posiada dobrej jakości asfalt. W newralgicznych punktach została poszerzona, zyskała przepusty, nowe mosty i umocnienia, dzięki czemu stała się dostępna dla wszystkich kierowców.
W sezonie zimowym zamykana, a w letnim – mimo oficjalnej przejezdności – bywa miejscami i za sprawą widoczności (albo raczej jej braku przy nisko opuszczonych chmurach) bardzo niebezpieczna.
Tama na jeziorze Oașa
Nad jezioro dojeżdżamy około godziny 13. Dzień dzisiaj jest piękny, widoki niebiańskie… mamy szczęście.
Jezioro Oasha jest sztucznym zbiornikiem utworzonym na rzece Sebeş, położonym w hrabstwie Aba. Jezioro utworzone po wybudowaniu tamy o tej samej nazwie w roku 1979. Znajduje się na wysokości 1255 m n.p.m, ma powierzchnię 460 ha i długość 6 km. W 1980 r. wybudowano przy jeziorze elektrownię wodną, z tamą zlokalizowaną dokładnie na trasie Transalpiny. Jezioro Oasha stało się atrakcją turystyczną samą w sobie i miejscem spędzania wolnego czasu na łonie natury.
Cabana Oaşa
Iezerul Muntinului
Jedziemy DN67C na południe. Kilka, może kilkanaście kilometrów za skrzyżowaniem z poprzecznie przecinającą Transalpinę drogą krajową DN7A jest odcinek usiany bardzo ciasnymi, momentami blisko 180° winklami. Rzec można raj dla motocyklistów, z jedną uwagą – cały czas ze sporym nachyleniem w górę, momentami wąsko i ciasno, a i nierzadko bez balustradek całkiem stromo…
Paradis
Wzdłuż Transalpiny co kawałek lokowane skupiska domów, często bez nazwy miejscowości. Dojeżdżamy do jednego takiego miejsca, gdzie na prawie każdym domu tabliczka z informacją noclegową.
Tuż przed miejscem, w którym postanowiliśmy poszukać noclegu, przy drodze pasie się osioł. Chcemy koniecznie zrobić to symboliczne zdjęcie. Zjeżdżam na pobocze, stawiam moto i pierwszy idę zaprzyjaźnić się z eksponatem. Udaje się – mam fotki!
Marcinowi też się udaje. Niestety osioł traci cierpliwość i próba zrobienia kolejnych portretów wychodzi słabo…
Ruszamy więc, statystycznie częściowo zadowoleni, w stronę zabudowań z zamiarem upolowania noclegu.
Miejsce o nazwie PARADISE (adres: DN67C 1131, Rânca 217365, Rumunia) przyciąga naszą uwagę. Szybkie rozpoznanie taktyczne dziewczyn i… zostajemy. Hotelik jest miły, pokoje czyściutkie, jest świetlica i taras z pięknym widokiem. Motocykle stawiamy obok (niestety teren nie jest ogrodzony), nakrywamy pokrowcami, z których jeden – jak się okaże rano – postanowił pozwiedzać niezauważony otaczające nas połoniny tak skutecznie, że ślad po nim zaginął.
Niemal naprzeciwko sklepik spożywczy zapewnia nam wieczorny prowiant i dodatkowe wyposażenie… Czas spędzamy, jak zwykle, miło i wesoło. Jutro dokończymy Transalpinę, choć pewnie już najciekawsze za nami.
Jest późno, dzień szósty za nami, idę spać.