No to ruszamy… 27 kwiecień, godzina 6:30 wyjazd z garażu i kierunek Wiedeń Hauptbahnhof, tranzyt autostradą, wjazd na A1 we Włocławku. Motocykl spakowany wczoraj wieczorem, pogoda sprawdzona – są szanse, że w czasie podróży do Wiednia przejedziemy bez deszczu.
Skład Grupy…
Wczoraj dzwonił też Kazik, który miał do nas dołączyć w porcie Livorno… nie dojedzie z przyczyn osobistych i zawodowych. Przekazuje pozdrowienia dla ekipy i życzenia udanej wyprawy. Czasami tak bywa. Skład ostateczny w drodze to 7 maszyn i 10 osób, wg poniższej listy i ku wiecznej pamięci:
- ja i Danka (Honda GL1800)
- Heniek i Anka (BMW K1600 GT)
- Tomek i Izka (BMW R1200 GS)
- Krzysiu Gilu (BMW R1200 GS ADV)
- Wojciech (Honda CBF 1000)
- Arek (BMW 1200 GT)
- Robert (Yamaha XT660Z)
Pierwszy punkt zbiórki, a w zasadzie punkt podłączenia drugiej maszyny (robimy to niemal w locie) to stacja paliw Orlen na A1 zaraz za wjazdem na wysokości Włocławka. Tomek i Izka tuż przed nami wjeżdżają pod pawilon… zatrzymujemy się na gorące całuski, krótka toaleta dziewczyn z podmalowaniem rzęs i bez większych ceremonii ruszamy w drogę.
Pierwsze tankowanie
Pierwsze tankowanie i nieco dłuższy postój na kawę będzie na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego, tuż za zjazdem nie sposób minąć stację paliw z McDonald. Trasa do Wiednia jest dokładnie czasowo opracowana, tak by ułatwić wszystkim przyłączanie się do grupy, a czasów przyjazdów i postojów pilnuje Danka.
W tym miejscu dołączają do nas Heniek i Anka, z którymi znam się tylko ja i Danka. Mamy sporo czasu na kawę i pogaduchy, rosnąca ekipa szybko chwyta wspólny język. Na stacji też spora grupa motocyklistów. Ktoś zupełnie obcy, witający się przy kasie wymienia się ze mną informacją na temat celów podróży, stąd wiem, że przynajmniej spora część tej grupy kieruje się w stronę Czarnogóry, czyli kierunki bałkańskie.
Ruszamy dalej. Kolejny postój i miejsce zbiórki na stacji w Mszanie, tuż przed granicą. Dojedzie do nas Arek. Trudno rozwodzić się na temat przejazdu tranzytowego drogami szybkiego ruchu. Jest zwyczajnie dość nudno, więc nie bardzo staram się uwieczniać cokolwiek w pamięci, co przydałoby się teraz umieścić w treści. Może tylko ciężki odcinek wahadła tuż przez Częstochową,
Mszana i wesoły epizod
W Mszanie w końcu coś wesołego, co mnie i pozostałych rozbawiło niemal do łez – stoję z pozostałymi w kolejce do dystrybutora, podjeżdża facet na BMW GT, wita się z Heńkiem, później niepewnie z pozostałymi (oczywiście z grzecznym „Arek”), również z ze mną… pomyślałem – kolega Heńka… odwdzięczam się równie grzecznym „Maciek” i wracam na moto podepchnąć pod dystrybutor. Taki standard, kiedy nie chcesz być niemiły, ale też nie bardzo chcesz przyciągnąć do siebie poznanego nieznajomego…
Po zatankowaniu podjeżdżam na tyły stacji, pod okno restauracji i odpisuje na otrzymaną wiadomość messengara od Arka, który pisze, że chyba przyjedzie wcześniej…. i wtedy olśnienie!!! Danka zsynchronizowała się idealnie w tym samym momencie pytając, czy przy dystrybutorach to przypadkiem nie był Arek? Upsss, pomyślałem…, ale ze mnie d…pa. Podjeżdżają pozostali, a ta świeża anegdotka wywołuje kupę śmiechu. Nadrabiam gafę męskim uściskiem wymierzony w nieco zdezorientowanego Arka.
Ekipa powiększona o Akra, w dobrych nastrojach, z pełnymi uśmiechami rozsiada się w restauracji. Większość zamawia dania obiadowe. W niecałe 40 minut ruszamy. Przed nami jeszcze jeden krótki postój na tankowanie, gdzie powinni dołączyć: Krzysiek, Robert i Wojtek. Kończymy na dworcu głównym w Wiedniu.
W drodze jakimś cudem pomijam punkt zbiórki, zatrzymując się 20 km dalej. Chłopacy (Krzysiu i Robert) dołączają, prowadzeni udostępnioną pozycją GPS. Wojtek dojedzie do Wiednia.
Wiedeń Hauptbahnhof
Dojeżdżamy do Wiednia na 2 godziny przed godziną odjazdu. Wystarczająco czasu na spokojne pobłądzenie wokół dworca.
Tabliczki informacyjne, kierujące na rampy załadunkowe platformy, umieszczone są dość wysoko na słupach, dzięki czemu robimy kółko wokół dworca głównego, zanim Tomek przejmuje dowodzenie kierunkowe. Sprawna kontrola biletów przed wjazdem na rampy, później dość sprawny wjazd na platformy kolejowe. Motocyklami wjeżdżają tylko kierowcy w kaskach, nisko położeni nad bakami, schowane anteny (ja zapomniałem o antenie, cudem nie wyrwała się z kufra). Na peronie obok czekają dziewczyny.
Nie bardzo wiemy, jak przebiega operacyjnie cały załadunek i mocowanie, więc nieco zagubieni nie odrywamy się od maszyn, przestawiając je od czasu do czasu metr w przód i metr w tył.
Podręczne bagaże podajemy na peron dziewczynom. Wkrótce zaczyna się kręcić obsługa i dość sprawnie, zaczynając od pierwszej platformy, mocować motocykle. Konieczna w tym miejscu uwaga – należy bardzo pilnować sposobu mocowania pasów. Tutaj nikt nie zadba o wasz lakier, chromy, czy plastiki.
W przedziałach siedzących
Przydatne, praktyczne:
- informacje o promach kolejowych z Wiednia: rail.cc
- cena biletu na autokuszetkę z Wiednia do Livorno dla miejsc siedzących w przedziałach 5-osobowych to około 200 euro (100 euro za motocykl, 100 euro za kierowcę i pasażera)
- zakup biletów na autokuszetkę z Widnia najlepiej robić z dużym wyprzedzeniem tutaj: shop oebb
- przejazd przed Czechy nie wymaga od motocyklistów opłat (zakupu winiet)
- winiety na autostrady w Austrii najlepiej zakupić elektronicznie w sklepie online, pamiętając, że trzeba to zrobić na minimum 18 dni przed wjazdem: sklep winiety
A potem żyli długo i szczęśliwie dzięki organizacji i współtowarzyszom wyprawa mega świetna, która pewnie zostanie mi w głowie może i nawet do końca… ale jak tak zacznę z nimi podróżować to może i karty pamięci w głowie zabraknąć
Krzysztofie,
jesteś dla nas nazbyt łaskawy 🙂
Podróżowanie z tobą to prawdziwa przyjemność, nie tylko dla mnie.