„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”

WŁOCHY-DOLOMITY-GARDENA

Alpy i Dolomity w sierpniu… relacja na ciepło 2/3

Mija trzeci dzień naszej wyprawy. Za nami Grossglockner…

Do miejsca zakwaterowania (Gasthof Goldenes Lamm) dojeżdżamy późno, zmęczeni wysiłkiem jazdy w deszczu… To co zastajemy na miejscu i jak spędzamy czas rekompensuje wszelkie niedogodności mijającego dnia…

Po zakwaterowaniu uczestników (tutaj nie obyło się bez małych problemów i prostowaniu nieporozumienia z rezerwacją rodzaju łóżek…) pozostało niewiele czasu do godziny zamknięcia hotelowej restauracji… Bar mamy czynny nieco dłużej, choć właściciel jasno określa nam limit czasowy. Zasiadamy więc szybko i prawie w komplecie do sączenia piwa i zajadania chrupek podanych w gratisie na przystawkę. Ożywione pogaduchy na temat dzisiejszego dnia były rzeczą przewidzianą i wpisaną w program dnia. Szkoda tylko, że musimy kończyć i za chwilę zamkną nam jedyne miejsce w obiekcie, gdzie możemy razem posiedzieć.

Nie bardzo pamiętam, jak do tego dochodzi, ale w czasie delektowania się piwem i jednej z przerw na papierosa (większość uczestników wyjazdu doskonale integruje się z sobą przy wspólnym nałogu, a zakaz palenia w restauracjach i wszelkich obiektach publicznych obowiązuje już chyba wszędzie w EU) słyszę muzykę akordeonową… Zabieram więc kufel i ruszam w kierunku dźwięków. W przedsionku od strony podwórka, tuż przy „w locie” zorganizowanej palarni, jeden z uczestników (Krzysztof pozdrawiam ciebie gorąco!) wydobywa dobrze brzmiące dźwięki z jakiegoś starego akordeonu (mam nadzieję, że nie popełniam żadnej gafy w nazewnictwie, a jeśli tak – wybaczcie eksperci muzyczni takiemu laikowi). Jak się za chwilę dowiem – instrument zwyczajnie zdobił hotelik, obok wielu innych rupieci (nadających specyficzny klimacik obiektowi). Po chwili pojawia się właściciel i okazuje się, że ma takich instrumentów więcej, a co więcej – również świetnie sobie z nimi radzi. Zaczyna się prawdziwy koncert… Zabawa przenosi się na do pustej restauracji, gdzie po zamknięciu drzwi, oboje wirtuozów daje nam prawdziwy popis muzykalności, rozciągając czas do nieprzyzwoitych godzin nocnych.

Taka to była nagroda za trudy dnia dzisiejszego… Niezależnie od mocno skróconej nocy – pobudka bezlitośnie planowo i ruszamy jeszcze bardziej planowo, czyli o 8:30!

PRZEŁĘCZE ALP I DOLOMITÓW…

W planie do objazdu na dzisiaj kilka najpiękniejszych przełęczy Alp i Dolomitów, w sumie mamy ich 10 na trasie… Pobożne życzenie na idealne warunki pogodowe i sprawnych jeźdźców. Niestety żaden z warunków nie zostanie spełniony w 100%, więc zapewne nie uda się przerobić całego planu. Mam tak przygotowany rozkład jazdy, że w zasadzie w dowolnym momencie mogę skracać i zmieniać trasę, nadrabiając ewentualne opóźnienia (oczywiście kosztem „wycięcia” niektórych przejazdów z planu dnia)…  Optymistyczny plan zakłada przejazd następującymi punktami:

  • Passo Gardena
  • Passo Falzarego
  • Passo di Giau
  • Campolongo Pass
  • Sella Pass
  • Monument to Fausto Coppi
  • Passo di san pellegrino
  • Passo Rolle
  • Passo Costalunga

Zaczynamy prawdziwy trening przed wjazdem na Stelvio… to już jutro, więc mamy jeszcze kilka godzin na osiągnięcie poziomu zaawansowanego….(sam się do siebie w duchu uśmiecham, kiedy to piszę).

Szczęściarze mają pogodę…

Cóż można pisać o jeżdżeniu górskimi przełęczami – adrenalina w zakrętach, wspaniałe doznania z widoków, fajne fotki z postojów… Galeria nie oddaje piękna, niemniej pozwala utrwalić przelotne i ulotne wspomnienia.

WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
WŁOCHY-PRZEŁĘCZE-ALPY-dolomity
IMG_6469
IMG_6431
IMG_6432
IMG_6435
IMG_6436
IMG_6438
IMG_6439
IMG_6441
IMG_6450
IMG_6451
IMG_6454
IMG_6457
IMG_6460
IMG_6461
IMG_6465
IMG_6467
_DSC0323
_DSC0296
_DSC0299
_DSC0301
_DSC0302
_DSC0303
_DSC0304
_DSC0305
_DSC0306
_DSC0318
_DSC0319
_DSC0320
_DSC0321
_DSC0322
_DSC0302
IMG_6467
previous arrow
next arrow
.
.
Niemal w idealnych warunkach spędzany czas gdzieś do godzin południowych… do postoju kawowego, a może nieco dłużej – do wjazdu na Passo Falzarego…. tam pogoda zaczyna kaprysić. Podejmuję decyzję o założeniu deszczówek, choć pozostali – wydaje się – nieco lekceważą góry i kapuśniaczek z nieba. Tutaj pogoda szybko się zmienia, a zmoknięcie oznacza często nieprzyjemny chłód, a nawet poważne przeziębienie. Inaczej niż na nizinach, gdzie deszcz jest często przyjemnością, „schładzaczem”… a palące słońce szybkim „osuszaczem”.

Nadmiar szczęścia nie trwa długo…

Pół godziny później, już na Passo di Giau (w miejscu Berghotel Passo Giau) zatrzymuję grupę na parkingu. Jechaliśmy w dużej ulewie – jazda bardzo absorbująca uwagę i nie wszyscy założyli ubrania ochronne… jestem nieco ciekaw, jak stan psychofizyczny. Leje nadal, jazda dalej nie ma żadnego sensu, a niesie rosnące ryzyko. Przeczekamy w barze.
Chyba miałem przeczucie – są wśród nas mocno przemoczeni i zmarznięci. Koniecznie musimy zrobić postój, osuszyć lub zmienić ubrania… a i coś ciepłego do picia i zjedzenia wspomoże organizm w procesie obronnym przed skutkami chłodu i wilgoci. Robimy dłuższą przerwę…
Po dobrej godzinie wypogadza się nieco… a przynajmniej przestaje padać, jak z dziurawego wiadra.

Pogoda wymusza czasami korekty…

Zbieramy się. Mamy spore opóźnienie w planie, korekty w GPS już wprowadziłem – jak czasami bywa z powodów od nas niezależnych musimy zrezygnować z niektórych punktów programu dnia.
Przejedziemy dzisiaj Sella Pass i Passo Costalunga, przez nie wiedzie główny szlak wyznaczonej trasy. Niestety musimy zrezygnować z Passo di san Pellegrino i Passo Rolle – nie zdążymy.
Przejazd Sella Pass i Passo Costalunga pozostawia u nas również niezapomniane wrażenia… i zwyczajowo kilka fotek. Szkoda, że niestety nie mamy czasu na chwilę zatrzymania. Dla mnie nie ma to szczególnego znaczenia – będę tutaj pewnie przynajmniej raz w sezonie, jednak dla uczestników poganianie z powodu pogody zdecydowanie działa niekorzystnie na zbierane wrażenia i w konsekwencji wspomnienia. Jestem prawie pewien, że nie będą w stanie zapamiętać tych widoków i skojarzyć z nazwą przełęczy…. a szkoda.
Przed nami sporo kilometrów do miejsca noclegu. Dzisiejszy dzień był nie tylko okazją do podziwiania widoków, ale przede wszystkim bardzo intensywnym treningiem jazdy w każdych warunkach. Uczestnicy posmakowali każdego rodzaju uczucia związanego z turystyką motocyklową – jazdy łatwej i trudnej, adrenaliny, ciepła, zimna, wilgoci, stresu, zwątpienia, zniechęcenia, dezorientacji, zmęczenia, radości i triumfu… wszystko to i pewnie jeszcze dużo więcej. To z pewnością pozostanie w pamięci.
A obrazy? Obrazy – jak jeden z uczestników pół żartem pół serio skomentował – można znaleźć w internecie. No cóż… każdy potrzebuje czegoś innego do szczęścia.

RISTORANTE GASTHAUS MONDSCHEIN…

Dojeżdżamy przed godziną dwudziestą pierwszą. Miejsce zdecydowanie warte polecenia – restauracje prowadzi rodzina słowackich emigrantów (w tej wyprawie mamy szczęście do ciekawych miejsc noclegowych i sympatycznych właścicieli ze Słowacji…). Przyjęci zostajemy iście rodzinnie i serdecznie. Właściciel sugeruje, żeby zostawić zakwaterowanie, rozpakowywanie i formalności na później, a skorzystać z restauracji. Tak też robimy w większości. Niektórzy jednak są bardzo zmęczeni i nie dotrzymują towarzystwa. Nie dziwię się – dzień był trudny, a jutro kulminacja… Ja z kilkoma osobami zasiadam do smacznej kolacji (zamawiam lekką pastę włoską przyrządzoną na sposób słowiański) i wypijam do towarzystwa pewnie z 3 kufle.

Po skończonej kolacji rozchodzimy się do pokoi, ja jeszcze przysiadam w biurze właściciela załatwiając formalności. Przestawiam motocykl bliżej budynku, nakrywam plandeką i też idę spać… wokół cisza.

STELVIO, GAVIA I KIERUNEK WENECJA…

To już zwyczaj, jak uczestnicy uważają, że wstajemy na śniadanie przed 8:00, żeby wyjazd był najpóźniej o 8:30. Tak naprawdę niemal zawsze rozkład planu dnia zakłada początek o 8:30 w drodze… Wczoraj załatwiłem formalności, więc szybkie śniadanie (a jest zastawione imponująco, wygląda i smakuje smacznie) i ruszamy. Właściciele dopingują, wiedząc że ruszamy na Stelvio, a dzisiaj w całych Włoszech święto – będą tłumy.

Do podnóża mamy jakąś godzinę jazdy, w drodze tankowanie i dość płynny ruch naszej kolumny. Na miejsce dojeżdżamy zgodnie z planem.  Ostatni postój w miejscowości Prad am Stilfser Joch, tam na parkingu u wylotu z miejscowości przerwa „na papierosa”, krótką odprawę, włączenie kamer i jazda….

Nie tak łatwy wjazd na Stelvio…

Jak na złość wysiadł mi pilot od kamery mocowanej do kasku. Trudno – włączam tylną na kufrze i przednią na kierownicy. Ruszamy. Wjazd na Stelvio zaczyna się niewinnie, by ni stąd ni zowąd zaskoczyć pierwszym ciasnym zakrętem…
Jadę możliwie wolno, by za każdym zawijasem obserwować, czy ktoś nie został i czy coś się nie wydarzyło. Idzie nieźle… ale widzę sztywną, prawdopodobnie z przerażenia, pasażerkę na jednym z naszych motocykli w grupie. Pozycja niezmienna, idealnie wyprostowana, niektórzy powiedzieli by struchlała ze strachu… i coś w tym było, jak się później okazało. I jeszcze ten ruch, co prawda niezbyt wielki, jak na godzinę wjazdu, jednak już dość uciążliwy – kolarze w obydwu kierunkach, motocykliści, samochody i jeszcze ten autobus przed nami….
Zatrzymuję grupę gdzieś na wysokości pewnie 3/4 do szczytu, na wyznaczonym liniami na jezdni parkingu. Robimy fotki i uwijamy się szybki, żeby nie wyprzedził nas autobus, który my wcześniej z niemałym trudem wyprzedziliśmy, a który bardzo komplikuje zmuszając do zatrzymań przed ciasnymi zawijasami. Przed nami kilka, może kilkanaście winkli kultowych serpentyn…. Widoki już są przepiękne.
Dojeżdżamy na szczyt. Ulga, wytchnienie, dla niektórych zaś kulminacja emocji i zapewne łzy szczęścia. Tak było, tak bywa, to niezapomniane uczucie.
Robimy przerwę na kolekcje fotek i dużą kawę w nagrodę dla wszystkich.
.
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
WŁOCHY-STELVIO-GRUPA-ALPY-DOLOMITY-2018
IMG_6543
IMG_6490
IMG_6492
IMG_6494
IMG_6495
IMG_6498
IMG_6504
IMG_6505
IMG_6506
IMG_6511
IMG_6512
IMG_6514
IMG_6516
IMG_6523
IMG_6525
IMG_6530
IMG_6540
IMG_6542
_DSC0388
_DSC0336
_DSC0337
_DSC0339
_DSC0340
_DSC0341
_DSC0344
_DSC0345
_DSC0347
_DSC0348
_DSC0349
_DSC0353
_DSC0354
_DSC0355
_DSC0356
_DSC0358
_DSC0359
_DSC0361
_DSC0363
_DSC0364
_DSC0365
_DSC0371
_DSC0372
_DSC0373
_DSC0375
_DSC0376
_DSC0385
_DSC0386
previous arrow
next arrow
.
.

Zjazd ze Stelvio stroną południową, Spondalunga…

Teraz już z górki – dosłownie i w przenośni.

Zjazd ze Stelvio stroną południową jest stosunkowo łatwy i dostarcza wielu ciekawych widoków. Miejscem, w którym chętnie się zatrzymuję na kilka fotek jest Spondalunga (miejsce na Strada del Passo dello Stelvio, w punkcie GPS: 46.517111, 10.405960), na jednym z winkli jest bar z zatoczką parkingową, nosi nazwę Bar Kiosk Nationalpark…. Widoki z tego miejsca, zwłaszcza przy dobrej pogodzie (a taką właśnie mamy) są przepiękne. Stając przy drewnianych barierkach po prawej wodospad, a w dole widok na wąwóz, rzekę, drogę i oczywiście góry…

.

WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-STELVIO-SPONDALUNGA-SIERPIEN-2018
_DSC0403
_DSC0389
_DSC0390
_DSC0391
_DSC0392
_DSC0393
_DSC0394
_DSC0395
_DSC0396
_DSC0397
_DSC0399
_DSC0400
_DSC0401
_DSC0402
previous arrow
next arrow
.
.

Przełęcz Gavia…

Stąd w kierunku Bormio… w Bormio ostro w lewo – jedziemy w kierunku przełęczy Gavia. Podobno droga na przełęczy z każdym rokiem coraz gorszej jakości, ale widoki rekompensują trudy. Przejazd Gavią mi osobiście przypomina jazdę przez Durmitor w Czarnogórze… – zarówno droga, jak i otaczające, nieco marsjańskie widoki.
Tuż przed szczytem zatrzymujemy się na nieco dłużej przy jeziorku nazywanym Lago Bianco (nieco dalej, po drugiej stronie szczytu jest Lago Nero). Nic szczególnego, ale to oczko pośrodku pustkowia z porozrzucanymi wszędzie głazami nadaje specyficznego uroku…
Na szczycie przełęczy, przy tablicy informacyjnej oczywiście obowiązkowa sesja fotograficzna… W tym miejscu kończymy nasze wojaże po przełęczach strony zachodniej Włoch… Szkoda, że nie mamy czasu, aby to jakoś podkreślić dłuższym pobytem i może przynajmniej kawą (o szampanie nie wspomnę)… muszę o tym pomyśleć kolejnym razem.
.
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-GRUPA-SIERPIEN-2018
WŁOCHY-GAVIA-LAGO-BIANCO-GRUPA-SIERPIEN-2018
_DSC0436
_DSC0408
_DSC0410
_DSC0412
_DSC0416
_DSC0421
_DSC0428
_DSC0432
_DSC0433
_DSC0435
IMG_6577
IMG_6579
IMG_6586
IMG_6587
IMG_6559
IMG_6561
IMG_6562
IMG_6565
IMG_6567
_DSC0464
_DSC0467
_DSC0421
previous arrow
next arrow
 
.
.
Stąd też za chwilkę ruszamy do zaplanowanego miejsca wypoczynku bez motocykli – do romantycznej Wenecji, gdzie spędzimy jeden cały dzień. Przed nami blisko 300 km, a mamy już wczesne popołudnie.   W drogę….

Polecane, warte uwagi…

  • nocleg w okolicach Naturno, na odcinku Bolzano -Stelvio, hoteli z restauracją prowadzony przez sympatyczną rodzinę słowackich emigrantów: Gasthof Mondschein, Stein, 20, 39025 Naturno BZ, Włochy (GPS: N 046° 39.661, E 11° 2.256).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Strona używa plików cookies w celu łatwiejszego funkcjonowania. Przebywając na stronie wyrażasz zgodę na ich używanie.